JAROSŁAW DĄBROWSKI
(ur.1836 – zm.1871)
PATRON I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W RAWICZU
27 kwietnia 1980 roku Liceum Ogólnokształcące w Rawiczu otrzymało patrona - generała Jarosława Dąbrowskiego. W piątą rocznicę nadania imienia patrona szkoła otrzymała sztandar.
JAROSŁAW DĄBROWSKI
(ur.1836 – zm.1871)
Jarosław Dąbrowski urodził się w Żytomierzu na Wołyniu w 1836 roku. Rodzina Jarosława Dąbrowskiego pochodziła ze wsi Dąbrówka położonej pod warszawskim Piasecznem. Od XV wieku była w herbarzach szlacheckich (herb Radwan). Matka zaszczepiła w Jarosławie miłość do ojczyzny. By uchronić syna przed 25 letnią służbą szeregowego rosyjskiego żołnierza, rodzice wysłali go w wieku 9 lat do korpusu kadetów. Dąbrowski najlepiej uczył się historii i przedmiotów wojskowych. Po dziesięciu latach już jako oficer wysłany został na Kaukaz.
W 1859 roku zdał egzaminy do Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu. W stolicy Rosji carski oficer sztabowy Polak Zygmunt Sierakowski zorganizował konspiracyjne Koło Oficerskie Polaków. Jarosław Dąbrowski zaangażował się natychmiast w jego działalność. Od początku stał na stanowisku pełnej odrębności politycznej Polski od Rosji, do czego prowadzić mogła tylko walka zbrojna. Dąbrowski ukończył Akademię z bardzo dobrymi wynikami i dzięki wpływom Sierakowskiego otrzymał przydział do wojska w Warszawie. Polacy rozstawali się ze słowami „do zobaczenia na polu bitwy”.
Kapitan Dąbrowski przybył do Warszawy w lutym 1862 roku. Rosyjskie wojsko biwakowało na ulicach miasta, wszędzie byli żandarmi i kozacy.
STACJONOWANIE WOJSK ROSYJSKICH W WARSZAWIE
W LATACH 60-TYCH XIX W.
Jarosław zamieszkał wraz ze swoim bratem Teofilem i odwiedzał krewnych. U swoich kuzynek panien Piotrowskich zobaczył czarnooką i czarnowłosą Pelagię Zgliczyńską. 18 letnia panna, katoliczka, sierota, akurat zdała egzamin dla nauczycielek. Dąbrowski się w niej zakochał. Oboje byli radykalnymi patriotami i całkowicie zaangażowali się w przygotowanie powstania. Dąbrowski z polecenia Sierakowskiego najpierw nawiązał kontakt z Karolem Majewskim, który był jednym z przywódców Organizacji Obywatelskiej. Zwolenników tego stronnictwa politycznego nazywano „białymi”, gdyż ich polityka to była faktycznie kapitulacja przed Rosją. Zbrojne powstanie narodowe z „ważnych, realnych powodów” odkładali „za tysiąc lat”. Natomiast „biali” swoim przeciwnikom „czerwonym” zarzucali blagę i podejmowanie działań z inspiracji Rosjan, szpiegów cara lub rewolucji. Kapitan Dąbrowski zerwał z „białymi” i nawiązał współpracę z „czerwonymi”. Ze względu na swą aktywność i inicjatywę zorganizował i stanął na czele Organizacji Narodowej. Był „niemal dyktatorem, osią i motorem”. Został Naczelnikiem Miasta Warszawy. Odezwy i instrukcje kierownictwo niepodległościowego spisku pieczętowało jako Komitet Centralny Narodowy. W społeczeństwie polskim pieczęć z literami KCN stała się symbolem władz Tajemnego Państwa Polskiego.
Dąbrowski w konspiracji, nosił pseudonim „Łokietek”. Dążył on do jak najszybszego wywołania powstania. Konspiratorów zorganizował w czterotysięczną strukturę podzieloną na setki i dziesiątki z własnym wywiadem i kontrwywiadem. Wśród oficerów, głównie katolików, rosyjskiej armii zawiązał tajny komitet, przyszłą kadrę dowódczą powstania. Naczelnik Łokietek swój plan insurekcji przedstawił Komitetowi Centralnemu Narodowemu. Potrzebną broń zapewniłoby opanowanie z pomocą oficerów - konspiratorów Cytadeli Warszawskiej. Szpiedzy cara wykryli nielicznych konspiratorów w wojsku, których bezzwłocznie rozstrzelano. W odwecie „czerwoni” dokonali zamachu na namiestnika Królestwa Polskiego. „Łokietek” współorganizował także kolejne zamachy na Wielkiego Księcia Konstantego i margrafa Wielopolskiego. Zamachy były nieskuteczne, mimo to Rosjanie bezlitośnie stracili ujętych polskich „terrorystów”. Działania Rosjan uniemożliwiły „białym” prowadzenie polityki pojednania. Nie w ugodę, a w „świetną przyszłość Polski mocno wierzymy jak w sprawiedliwość Boga” pisali w odezwie „czerwoni”.
Polska miała odrodzić się z Litwą w granicach z 1771 roku. Dlatego też 12 sierpnia 1862 roku w 300 - setną rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej KCN wezwał do manifestacji. Dobrowolny związek tych narodów kobiety miały uczcić zdjęciem żałoby i ubraniem jasnych strojów tylko tego jednego dnia. Tak też się stało, rano kościoły były przepełnione, a po południu Polki spacerowały barwnie ustrojone. Wśród nich Pelagia na biało-czerwono pod rękę z „Łokietkiem” w mundurze kapitana rosyjskiego sztabu. Wieczorem brawura zakończyła się rewizją i aresztowaniem Jarosława. Trafił do Cytadeli, gdzie prowadzono śledztwo. Dąbrowski bronił się ze spokojem, niewzruszenie odpierając zarzuty. Człowiek wielkiego charakteru niczego i nikogo nie wyjawił. Co tydzień odwiedzała go narzeczona i przemycała jego plany dla KCN. Wśród nich jego nową koncepcję powstania, która zakładała rezygnację z walk w Warszawie, broń zdobyć miano przez opanowanie Modlina z jego arsenałem.
Po wybuchu Powstania Styczniowego zaplanował także swoją ucieczkę z Cytadeli. Pela dostarczyła mu piłę do cięcia krat i drzwi oraz rewolwer. Jednak oddział powstańczy, mający mu pomóc uwolnić się, został przez Moskali zniszczony. Ucieczka nie doszła do skutku. W 1864 roku narzeczonym pozwolono zawrzeć ślub. Kilka dni później Pelagia została uwięziona i następnie zesłana 800 kilometrów na wschód od Moskwy. Małżeństwo pisało do siebie listy. Jarosław zachęcał żonę do czytania także książek ekonomicznych „dobrobyt jest podstawą cywilizacji, a ta prowadzi do moralności”. Po pół roku od zesłania Pelagii zapadł wyrok na Jarosława. Za działalność jeszcze w Petersburgu skazano go na utratę szlachectwa i pracę w kopalni złota przy granicy z Chinami. Transportowano go koleją w wagonie towarowym. Droga wiodła przez Moskwę. Było tam silne środowisko polskie i zdarzali się uczynni Rosjanie. W grudniu 1864 roku „Łokietek” uciekł przebrany za kobietę - więzienną kucharkę. Zmylił pogoń wielokrotnie zmieniając dorożki, aż trafił do punktu kontaktowego. Moskwę oblepiono listami gończymi, władze Rosji obiecały wysoką nagrodę za ujęcie zbiega. Jarosław spreparował dokumenty paszportowe do których odwagą zdobył oryginalne pieczęcie. Osłabił czujność Rosjan fałszywymi informacjami o swoim przybyciu do Francji i rzekomej tam działalności. Po półrocznym „podziemnym” pobycie w Rosji w maju 1865 roku zorganizował 300 kilometrową konną ucieczkę żony. Wściekli, bezsilni Rosjanie w prasie ogłosili, że Pelagia Dąbrowska uciekła z kochankiem. Dąbrowscy tymczasem dotarli do Petersburga i szczęśliwie angielskim statkiem odpłynęli do Szwecji. Przebywali następnie w życzliwej Polakom Saksonii i ostatecznie trafili do Francji Ludwika Napoleona.
We Francji Dąbrowski usiłował zorganizować Legion Polski na wojnę Włoch przeciw Austrii. Wydał odezwę „Do broni więc do broni! Byśmy nareszcie mogli umrzeć z Mickiewiczowską modlitwą na ustach. Byśmy mieli prawo ostatkiem biednego tułaczego żywota krzyknąć na niepomszczonych polach Maciejowic. Niech żyje Polska!”. Dąbrowski liczył także na konflikt turecko-rosyjski. Próbował wykorzystać wszystkie nawet najdrobniejsze i pozorne szanse na odzyskanie niepodległości przez Polskę. Działał w Zjednoczeniu Emigracji Polskiej. Jedynym jego celem było wynalezienie środków do „zbawienia” Polski. Za właściwe uważał dokonanie jakiejkolwiek dywersji przeciw Moskalom, zatem np. w 1867 roku nie odmawiał Ukrainie niepodległości. Wszak chciał jej dla Polski. „Rosja systematycznie zaciera ślady polskości rozpala coraz więcej nienawiść tlącą się od wieków w sercu rusińskiego chłopa”. Pokonanie Rosji możliwe było tylko wspólnie. Potępił nieudany zamach na cara we Francji dokonany przez Polaka Berezowskiego. W 1870 roku Dąbrowski napisał memoriał do Napoleona, w którym zapewniał o gotowości sieci powstańczej i składów broni w podbitej Polsce. Rosja w chwili wybuchu wojny francusko- pruskiej skoncentrowała olbrzymią armię w Królestwie Polskim, obawiając się zwycięstwa Francji i podniesienia sprawy polskiej. Wstąpiwszy do armii francuskiej, w 1871 był dowódcą 11 Legionu Gwardii Narodowej oraz oddziałów broniących w Neuilly przeprawy przez Sekwanę. Stał na czele armii Frontu Zachodniego nad Sekwaną, następnie 5 maja został mianowany naczelnym wodzem całości wojsk Komuny Paryskiej. Po stronie Komuny walczyło 4 generałów i kilkudziesięciu oficerów polskich. Dąbrowski doskonały planista miał też umiejętność organizowania obrony i kontrnatarcia. Osobiście prowadził żołnierzy do ataku. Niestety nigdy nie miał więcej niż 1200 żołnierzy, a i tylu nie zostawało, gdy dochodziło do starcia. Jedynie on skutecznie powstrzymywał wersalczyków. Wodzem całej gwardii został 8 maja. Sytuacja militarna była tragiczna. Mimo to dla Polski „gotowy był zginąć spokojnie na ostatniej barykadzie”. Wersalczycy proponowali Dąbrowskiemu ucieczkę i pieniądze. Polacy w kraju oczekiwali od Polaków we Francji, że „chociaż po szlachecku polegną na barykadach”.
Nasi rodacy w Paryżu nie zawiedli. Walczyli do końca świadomi okoliczności. Dąbrowski wysłał na początku maja swoją żonę i dzieci do Anglii. Generał interweniował w sprawie uwolnienia zakładniczek - zakonnic. Francuscy komunardzi okazywali się tchórzliwymi i sprzedajnymi przeciwnikami wersalczyków. Do tego bezczelnie oskarżali Dąbrowskiego o zdradę. Gdy został ranny i zdymisjonowany spróbował przedostać się do Belgii. Niemieccy wojskowi stojący pod Paryżem przepuszczali uciekających Francuzów, Polakowi odmówili przejścia. „Niech go powieszą” to było ich życzenie. Wtedy odważni wobec bezbronnych komunardzi aresztowali generała jako zdrajcę. Uwolniony przez przywódców Gminy 23 maja, pożegnawszy się z polskimi oficerami, zdesperowany poprowadził na koniu kompanię marynarzy na barykadę na ulicy Myrrha. Tam trafiła go śmiertelna kula. Umarł w szpitalu w obecności polskiego lekarza Henryka Gierszyńskiego. Został pochowany na cmentarzu Pėre Lachaise. W 1879 r. jego ciało przeniesiono na cmentarz Ivry, lecz na skutek późniejszej niwelacji obecne miejsce pochówku jest niemożliwe do ustalenia. Pozostała jedynie symboliczna płyta na Pere Lachaise.
Żona Jarosława Dąbrowskiego wróciła z trzema synami do posiadającej polską autonomię Galicji, gdzie pracowała jako nauczycielka.
ŻONA JAROSŁAWA DĄBROWSKIEGO Z SYNEM
18 czerwca 1977 roku dyrektor Eugeniusz Kopczyński przedstawił Radzie Pedagogicznej plan pracy szkoły w 1977/1978 roku. Patronem szkoły miał zostać Jarosław Dąbrowski i Rada Pedagogiczna głosując, podjęła taką decyzję. Rok później w sprawozdaniu rocznym znalazła się informacja o działaniach szczepu HSPS, na którego zbiórkach „wiele uwagi poświęcono Jarosławowi Dąbrowskiemu”. 23 czerwca 1979 r. roku Rada Pedagogiczna została poinformowana, że patronem Liceum w 1980 roku zostanie „wielki Polak, internacjonalista” Jarosław Dąbrowski. Uroczystość nadania patrona była też okazją pokazania efektów przeprowadzonych remontów. Datę uroczystości zaplanowano w nawiązaniu do 60 – lecia otwarcia polskiego gimnazjum w Rawiczu. Ogłoszono konkurs na hymn szkoły. Muzykę do niego skomponował polonista Liceum Marian Przybył, a słowa napisał polonista Szkoły Zawodowej Henryk Pawłowski. Licealiści przygotowywali inscenizację. Uroczystość poprzedzona była powstaniem laboratorium języka francuskiego. 27 kwietnia 1980 r. na boisku szkolnym w części sportowej, w słoneczny i ciepły dzień odbyła się uroczysta akademia. Uczestniczyli w niej goście z zewnątrz oraz nauczyciele i uczniowie szkoły. Było od 500 do 600 osób. Kurator Jan Fulasz odczytał akt nadania imienia. W latach osiemdziesiątych corocznie organizowano konkurs wiedzy o patronie szkoły. W maju 1987 roku grupa uczniowska „Koniugacja” pod kierunkiem polonisty Mariana Przybyła wystawiła spektakl „Jarosław Dąbrowski”. Otrzymała za to nagrodę Kuratora Oświaty i Wychowania w Lesznie.
Źródło:
Polski Słownik Biograficzny, t. ; Muzeum X Pawilonu – kartoteka więźniów Cytadeli.
Archiwum I LO w Rawiczu- Protokolarze Rady Pedagogicznej
Opracowali:
Błażej Kasprzak
Nauczyciel historii,
wiedzy o spoeczeństwie
i informatyki
Elżbieta Jagodzińska
Wicedyrektor